sobota, 6 lutego 2016

Od Hayakawa Aiko CD Tazukine Torekaze - "Złamałam zasadę! Pomocy!"

Spojrzałam na chłopaka jadowitym wzrokiem.
- Arogancja! - mruknęłam.
- Daj spokój. Jesteś zbyt sztywna. - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Daruj so.. CO?! Coś Ty powiedział?! - podniosłam głos.
- Rin, poznaj Hayakawę. Aiko Hayakawę. - Zignorował mnie. Próbowałam zdjąć swoją czapkę z głowy Torekaze, ale oczywiście był sporo ode mnie wyższy. 
- Ona jest strasznie.. Hmm.. Jak to ująć? - Odwrócił głowę w moją stronę. Najwidoczniej zauważył, iż od dobrych kilku minut próbuję dosięgnąć SWOJEJ czapki na JEGO głowie. 
- Torekaze! - Krzyknęłam, żeby do niego dotarło. - Masz natychmiast oddać moją własność!
On tylko się uśmiechnął, zdjął czapkę z głowy, lecz zamiast mi ją oddać, uniósł rękę do góry i teraz nie miałam szans, aby jej dosięgnąć. 
- Tazu, miałeś na myśli słowo "sceptyczna"? Jeśli tak, to pasuje jak ulał. - Obaj patrzyli się na mnie jak na skończoną kretynkę. Zauważyłam to, więc przestałam.
- Rin, jak już Ci mówiłem, to jest Aiko Hayakawa. - Chłopak wyciągnął do mnie rękę. - Hayakawa, to jest Rin Matsuoka. - Również wyciągnęłam do niego rękę, ale tylko z grzeczności.
- Miło mi cię poznać, Hayakawa. - Mrugnął do mnie. 
- ... - Odwróciłam głowę w stronę złodzieja mojej czapki. - Mógłbyś mi ją łaskawie oddać? - Położyłam ręce na biodrach.
- Dobra, ale pod jednym warunkiem. - Powiedział tajemniczo.
- Jakim? - Spytałam ironicznie.
- No właśnie, stary, jakim? Mi nic nie mówiłeś. - Mruknął również jak ja zdziwiony Matsuoka. 
- Dzisiaj, po lekcjach w parku. Jasne? - Szepnął najpierw mi, potem swojemu przyjacielowi zachowując nadal dziwny ton głosu.
- No.. Niech będzie! Ale i tak jesteś ignorantem i arogantem! - Uniosłam podbródek, odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
- Tazu, o co ci chodzi? - Spytał się Rin. On też nie został wtajemniczony, więc nikt z nas, oprócz Torekaze nie wiedział o co chodzi.
- Zobaczysz - Szturchnął przyjaciela i również poszli na lekcje.

***

Zauważyłam jak oboje idą w moją stronę. Usiadłam na ławce pod jednym z drzew wiśni i wpatrzyłam się w niebo.
- O, Hayakawa! Jak miło! - Zażartował sobie Tazukine, mając na głowie moją czapkę. Obok niego szedł jego przyjaciel, którego dzisiaj poznałam - Matsuoka Rin.
- To o co chodzi? - Spytałam podejrzliwie, nadal wpatrując się w niebo.
- Zobaczysz. Ale teraz chodź. - Pociągnął mnie za rękaw.
- O co chodzi ty Kokieterze?! - Krzyknęłam.
- Bądź cierpliwa! - Odpowiedział mi równie głośnio, nadal ciągnąc mnie za rękaw. Nie wiem, gdzie biegliśmy. Za nami biegł Matsuoka, wpatrując się w ekran telefonu.
" Skończeni Debile! " pomyślałam.
- Puszczaj mnie, ty... ! - Nie dokończyłam zdania. Torekaze potknął się o coś wystającego i upadł, a przez to iż mnie ciągnął, ja razem z nim. Gdy szok po upadku minął, podniosłam i odwróciłam głowę. Za mną stał Rin, przyglądając się całej sytuacji. 
- No nieźle! - Powiedział rozbawiony. Dopiero po tych słowach zorientowałam się, na czym, a raczej na KIM leżę. 
- TOREKAZE!! - Byłam tak oszołomiona że nie przyszło mi do głowy wstać. Chłopak spojrzał się na mnie również zdziwiony.
( Tazukine? :p )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz