środa, 3 lutego 2016

Miyumi Higashi- "Nastała długa cisza"

Obudził mnie budzik. Dzisiaj jest już trzeci dzień, gdy załatwiam papiery w szkole. Nie powiem, że to mnie już nudzi. Pół godziny wystarczyło mi do wyjścia z domu. Kierowałam się szkoły, mniej więcej poznałam już okolicę. Było to spokojne osiedle domków jednorodzinnych, las blisko, jakiś osiedlowy sklepik.
- Emo. - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się. Zobaczyłam jakieś trzy plastiki. Nie rozumiałam logiki takich typu kobiet. Myślą, że tapeta czyni je piękniejsze? Im więcej tym lepiej? Dobrze, że ja nie mam pomarańczowej twarzy. Nie miałam sił na żadne sprzeczki, tym bardziej z takimi osobami. Zatrzymałam się na chwilę i założyłam słuchawki. Jak zawsze mogłam się rozluźnić. Idąc, omijałam wielu ludzi. Mroziłam ich moim wzrokiem, a muzyka dodawała mi otuchy. Myślałam cały czas o Tii i tym chłopaku. Oni mi pomogli. Byłam chamska dla dziewczyny… i to bardzo. Nie chciałam, żeby tak wyszło, ale taka jestem- chce dobrze, ale wychodzi źle. Nie jest zimno, także bluzka, bluza i szal w zupełności mi starczyły. Wchodząc na teren szkoły zdjęłam słuchawki i wyjęłam książkę z plecaka. Usiadłam na murek i zaczęłam czytać. Nie przejmowałam się otaczającymi mnie ludźmi, omijałam ich szeroki łukiem. Poczułam, jak robi mi się słabo. Często tak miałam, to przez to, że źle się odżywiałam. Przyłożyłam rękę do ust. Krew z nos spływała mi ciurkiem. Nie lubiłam widoku krwi. Wzięłam chusteczkę i przyłożyłam ją do nosa. Czytałam dalej, nie chciałam zwrócić na siebie uwagi. Moja słabość mnie wykończała. Nienawidzę jej! Byłam zła na siebie. Ale co zrobię? W oddali ujrzałam Tię. Chciałam do nie pójść, podziękować jej, za to co zrobiła. Wstałam niepewnie, zrobiłam krok. Przeleciałam przez murek. Ciemność narastała mi przed oczami coraz bardziej, Słyszałam czyjeś głosy, ale po chwili już nic nie słyszałam. Co jakiś czas, czułam czyjąś obecność. Obecność, której dawno nie zaznałam. Nastała długa cisza.
- Co się tu dzieje? Gdzie jestem? - powiedziałam zaskoczona otwierając lekko oczy.
-Oh, spokojnie, jesteś w szpitalu – usłyszałam głos jakiejś kobiety. Przekręcając głowę w bok, ujrzałam przed sobą sylwetkę młodej blondynki, była uśmiechnięta. To pielęgniarka.
- Po co tu jestem?
- Nie ma powodu do obaw.
- Nikt i tak mnie nie odwiedzi, po za tym nic mi nie jest, czuję się dobrze...- powiedziałam poirytowana. Byłam zmęczona.
- Twój stan zdrowia mówi sam za siebie. Powinnaś jeszcze trochę tu zostać.
Świetnie. Kolejny dzień, a ja znowu coś sobie zrobiłam. Może to przez tą przeprowadzkę? Nagła zmiana klimatu, osłabienie. To wszystko działo się za szybko. Ale co ja na to poradzę? Tak już po prostu miało być.
- Nie będzie miała pani nic przeciwko drzemce?- spytałam. Byłam bardzo zmęczona i osłabiona.
- Oczywiście, że nie. Odpoczynek jest tu jak najbardziej wskazany.
Po słowach pielęgniarki zasnęłam.
Obudziłam się... był już dzień. Obraz przed oczami mi się na początku zamazywał ,potem wszystko było dobrze. Nagle przypomniało mi się ! Ta dziewczyna i... i ten chłopak? Właśnie... co z nimi ? Co oni robią? Nawet ich dobrze nie znam. Jak się tu znalazłam? Będę musiała się z nimi zapoznać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz