środa, 6 stycznia 2016

Pierwszy zimowy szkolny dzień- Miyumi

Po sprawie sądowej poszłam do nowej szkoły w innym mieście. Inne miasto, przeprowadzka. Przeprowadziłam się więc niedaleko liceum do którego miałam chodzić. Był to dom jednorodzinny, który odziedziczyłam w spadku od jakiejś ciotki. Niestety zima utrudniała wszystko. Po dwóch tygodniach byłam gotowa. Mogłam iść teraz do liceum pozałatwiać jakieś papierki. Bałam się jednak wejść do szkoły, więc przez najbliższe pół godziny spacerowałam dookoła. W końcu postanowiłam wejść do środka. Nie znosiłam uczucia gdy wszyscy patrzą na mnie jak na jakieś nie wiadomo co. Ludzie to idioci. Wtykają nos w nie swoje sprawy. Najbardziej jednak irytowała mnie grupka dziewczyn, tak zwane królowe szkoły. Ich tandetę i tapetę widać było na kilometr. Z drugiej strony grupka najpiękniejszych chłopców na świecie. Nie wiem co dziewczyny widzą w tej kupie mięcha. Dalej kujoni. Szczerze,? Nic do nich nie mam. Jestem tolerancyjna dla ludzi, którzy na to zasługują. Nie wiedziałam gdzie jest sala w której mam lekcje, więc błąkałam się po szkole.
Pierwszą lekcją, jaką zaczynałam była biologia.
- Poznajcie nową uczennice. To jest Miyumi. Zapoznajcie się z nią. – powiedział nauczyciel.
W tym momencie weszłam ja. Czarne włosy, czarne oczy. Szara koszulka , podarte rajstopy i spódnica w czerwoną kratę Oczywiście glany. Makijaż, czarna kreska. Ale każda dziewczyna miała tam makijaż. Poczułam wzrok wszystkich ludzi z klasy, słyszałam szepty i śmiech. Usiadłam w ławce i wyciągnęłam z mojego czarnego plecaka w białe krzyże książki i normalnie usiadłam.
Po lekcji usiadłam na ławce ze słuchawkami w uszach. Widziałam jak śmieją się ze mnie inni. Nagle usłyszałam jakiś krzyk. Wyjęłam słuchawki z uszu i zobaczyłam przed sobą grupkę chłopaków. Dresy. Śmiali się ze mnie, ale nie zbyt się tym przejmowałam.
-Umylibyście sie cwele a nie darli brudne ryje niedobrze mi się robi od was... – powiedziała jakaś dziewczyna. Była młodsza ode mnie.
- Tia Wolf- powiedziała dziewczyna.
Nagle do mnie podszedł jakiś chłopak wyzywając , wstałam.
- Czego chcesz ? – zapytałam.
- Tego- odpowiedział chłopak, po czym mnie popchnął.
Runęłam na ziemię. Było mi wstyd. Walnęłam ręką o podłogę, bolało.
- Pokaż mi tę dłoń.- usłyszałam za sobą głos chłopaka. Gwałtownie się odwróciłam. Spojrzałam w dól ze złowrogą miną.
-Bez dyskusji! –warknął chłopak.
- Nie krzycz na mnie.Kojarzy mi się krzyk z ojc...- urwałam, a moja źrenica się pomniejszyła.
Chłopak odwrócił się, podszedł do Tii i dał jej chustę. Wymienili ze sobą kilka zdań, po czym dziewczyna podeszła do mnie.
- Może chcesz iść do pielęgniarki?- zapytała.
- Zostawcie mnie w spokoju!- Pobiegłam w stronę łazienki. Gdy weszłam do łazienki, zamknęłam się w kabinie. Wyjęłam z kieszonki moje pudełko i... sięgnęłam po żyletkę. Zawsze mi to pomagało. Wiem dziwne,, ale jestem do tego przyzwyczajona. Ludzie się mnie boją. Jestem inna, ale ludzie od razu myślą że jestem dziwna. Co za popierdolony świat!!! Nagadałabym mojemu ojcu wbijając mu nóż w klatkę piersiową. Nagle usłyszałam pisk otwierających się drzwi do damskiej toalety. Ktoś kopał drzwi od kabiny w której byłam.
- Otwórz te cholerne drzwi!- krzyczała Tia. Nic jej nie odpowiedziałam.
W kilka sekund Tia skoczyła do mojej kabiny, po prostu przeszła przez sąsiadującą obok. Wyrwała mi żyletkę, po czym wstałam i chciałam jej ją odebrać, ale wyprzedziła mnie. Spłukała ją. Wkurzyłam się i wyszłam z toalety, aby zaszyć się w jakimś ciemnym kącie. Co za dzień! Już mam problemy…
Wzięłam zeszyt, ołówek i rysowałam. Kocham to robić. Słuchałam muzyki i nic mnie nie obchodziło. Zobaczyłam, że chłopak został sam. Chciałam go przeprosić, bo wiem, że źle postąpiłam.
- Przepraszam.- powiedziałam stojąc przed nim.
- Co chcesz. - rzekł sucho chłopak.
- Zawsze masz wszystko gdzieś ? Zapytałam go.- Czy tylko udajesz ?
Odeszłam od nich i poszłam przed siebie. Co ja robię!? Po szkole poszłam prosto w stronę domu. Tak zakończył się ten dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz